Bo tylko Ty
Gardzę podłością
błyszczących Twych źrenic,
bo dziś niezwykły
dzień koi udręki...
A światłość ciemności
znów na granicy
słów Twoich błędnych
i słów mych straconych.
Zamilkł chór ważek
i wiatr kierunek zamienił,
bo w sile Twojej igła
jak kompas wyznacza
ból gardła...
Tych słów stos rzucony
na mur beztroskich zalotów,
co w jednej chwili pamięci
uknuły swój skryty plan...
A ja z Twoim zdjęciem
zapadam w głęboki trans.